Przypadek jakich wiele: „Szef mnie nie docenia”
Brak regularnej informacji zwrotnej ze strony przełożonego to częsta przyczyna frustracji i wypalenia pracownika. Z jednej strony wielu przełożonych nie ma pojęcia, w jaki sposób…
Brak regularnej informacji zwrotnej ze strony przełożonego to częsta przyczyna frustracji i wypalenia pracownika. Z jednej strony wielu przełożonych nie ma pojęcia, w jaki sposób rozmawiać z pracownikami o ich sukcesach i porażkach. Z drugiej strony pracownicy często obawiają się wykazać inicjatywę i prosić szefa o ocenę swojej pracy. Może warto edukować w tym zakresie zarówno pracowników jak i szefów?
Przypadek z życia wzięty
Anna jest wzorowym pracownikiem. Wysokie umiejętności zawodowe, idące w parze z dużą odpowiedzialnością oraz zaangażowaniem. Każdy chciałby mieć w swoim zespole tak dobrego lekarza. Pacjenci ją chwalą. Nie wszystko układa się jednak idealnie. Anna zaczyna być sfrustrowana. Przez długi czas nie dostała żadnej pochwały od szefa. Właściwie nie usłyszała pod swoim adresem żadnego komentarza – nawet krytycznego, dzięki któremu wiedziałaby, że coś jest nie w porządku i wymaga poprawy. Szef milczy jak zaklęty. Właściwie może on myśleć o Annie wszystko – nic by ją nie zaskoczyło.
Można by pomyśleć, że Anna powinna się cieszyć, że ma pracę i nie wymyślać sobie sztucznych problemów. Wielu ludzi zmaga się z bezrobociem albo głodową pensją, a kobieta się martwi i denerwuje, bo nie wie, co na jej temat sądzi szef? Co w takiej sytuacji powinna zrobić? W pierwszej kolejności do głowy przychodzą rozwiązania należące do działań raczej mało asertywnych:
– Anna mogłaby pójść do szefa i wykrzyczeć mu: „Szefowie polskich firm nie myślą o pracownikach jak o ludziach, ale jak o maszynkach do zarabiania pieniędzy”… tylko za pomocą samych wulgaryzmów.
– Właściwie mogłaby pójść za ciosem i spróbować zgłosić go do Państwowej Inspekcji Pracy (wiadomo, powód trzeba wymyślić, ale to nie problem, coś się zawsze znajdzie) – „szef będzie miał problemy, a ja obłędną satysfakcję”!
– … może mogłaby nawet mu nowe auto dyskretnie zarysować?
Postawa asertywna?
Które z podanych rozwiązań mógłbyś wskazać, drogi Czytelniku, jako konstruktywną pomoc dla Anny?
1. Otwarta rozmowa z szefem. Fajnie, żeby Anna poprosiła szefa o spotkanie i rozmowę w cztery oczy. Nie musi to być zaraz, ale dobrze byłoby ustalić konkretny termin. Może mu też powiedzieć o temacie rozmowy. Nie jest to proste, ale pamiętajmy, że Anna jest dobrym pracownikiem, a szef jest też człowiekiem – powinien więc przystać na propozycję spotkania. Aniu – odwagi!
2. Robienie aluzji Jeśli trzeba, nawet w bardzo oczywisty sposób. Może to być skuteczne, a z drugiej strony daje wentyl bezpieczeństwa – chowanie się za żartem, ironią. W tym rozwiązaniu zachęcamy Annę do tekstów w stylu: „szef taki zajęty, ma tyle pracy, że właściwie nie widzi, że są jeszcze pracownicy…”, albo przechodząc koło szefa, mówi do siebie głośno: „dobra robota Anka, świetnie to zrobiłaś, właściwie jak zawsze! Jesteś niezastąpiona Aniu”. Nawet jeśli szef nie zrozumie aluzji, to miło jest pogadać z fajnym człowiekiem.
3. Zmiana pracy Anna jest lekarzem, nie powinna mieć problemu ze znalezieniem nowej posady. Anna siądzie wieczorem do komputera i przygotuje swoje CV. Następnego dnia, w czasie przerwy w pracy, wyśle swoją aplikację przychodni z terenu Trójmiasta. Anna poczuje wiatr w żaglach, choć trochę będzie jej szkoda ludzi, z którymi musi się rozstać, ponieważ szybko się przywiązuje. To była naprawdę fajna ekipa!
4. Mail do szefa. Anna będzie redagować treść wiadomości przez kilka dni, doszlifuje niedoskonałości, tak aby jego wydźwięk odzwierciedlał jej emocje, ale też żeby nie zabrzmiało to zbyt patetycznie. Kiedy tekst będzie gotowy, kliknie przycisk „wyślij” i momentalnie zacznie tego żałować. Będzie bała się reakcji i opinii szefa, właściwie będzie czuła jakby miała zapaść się pod ziemię. Wygra jednak jej poczucie odpowiedzialności i wyjdzie po raz kolejny rano do pracy. Szybko zaszyje się w swoim gabinecie licząc na to, że szef nigdy tam nie zajrzy. Na każde pukanie do drzwi, oblewać ją będzie zimny pot. Kiedy w końcu szef ją namierzy i zacznie udzielać wielu pochlebstw (nie znając oczywiście umiaru…), ona będzie go stopować, będzie czuła się niezręcznie, patrząc się w podłogę i marząc o tym, żeby to już się skończyło.
Chcemy się skupić na rozwiązaniu numer jeden: Otwarta rozmowa z szefem. Spróbujmy podpowiedzieć pani Ani, jak może to zrobić, aby czuła się na tę rozmowę przygotowana i aby wyszła z niej zadowolona (i szef także!).
Krok 1. Umówienie się na rozmowę. Najistotniejsze jest, aby ta rozmowa odbyła się w cztery oczy. Równie ważne jest to, żeby było ku temu odpowiednie miejsce, czyli nie korytarz, ani pokój socjalny gdzie w najmniej odpowiednim momencie ktoś przyjdzie robić sobie kawę. Zagrożeniem tego etapu przygotowań jest możliwość zbywania pani Ani przez szefa. Pomocne mogą być zwroty w stylu: „chcę porozmawiać, ponieważ sprawa jest dla mnie ważna”, „nie zajmie to dużo czasu”, „nie chcę tego odsuwać, ponieważ chodzi o moją pracę oraz moje zaangażowanie w obowiązki”. Przy odpowiednim stopniu determinacji termin spotkania na pewno zostanie ustalony.
Krok 2. Kiedy mamy już termin, należy się do tego spotkania przygotować. Należy wiedzieć konkretnie, co się chce powiedzieć oraz to przećwiczyć. Dzięki temu minimalizujemy syndrom „pustki w głowie”. Proponujemy przećwiczyć scenariusz rozmowy przed lustrem, albo jeszcze lepiej zaangażować w to koleżankę lub męża i odegrać odpowiednią scenkę. Można wręcz napisać sobie najważniejsze elementy na kartce.
Krok 3. Obniżenie poziomu stresu przed rozmową. Jednym ze sposobów jest próba wyobrażenia sobie zaplanowanej rozmowy, po kolei, ze szczegółami, ale w najbardziej pesymistycznej i dramatycznej wersji. Czyli zaczynając od samego rana oczywiście pani Ania musi zaspać, kiedy wybiega z domu bierze jeszcze łyka kawy i oczywiście się nią oblewa, następnie samochód nie odpala więc jedzie taksówką, która prowadzona jest przez namolnie zapraszającego do konwersacji o polityce starszego pana. Kiedy wbiega już do firmy przewraca się na schodach i drze sobie rajstopy i w tych okolicznościach (zwlekając się ze schodów) szef pyta: „Chciała Pani rozmawiać? Nie będzie Pani przeszkadzało, że w gabinecie jest moja żona?” Im bardziej absurdalna i przejaskrawiona będzie ta sytuacja tym lepiej. Kiedy przyjdzie co do czego okaże się, że jednak wszystko nie przebiega aż tak dramatycznie.
Krok 4. Obniżenie poziomu stresu w trakcie rozmowy. Jeśli chodzi o samego szefa a właściwie lęk i wstyd przed nim, to polecamy wyobrazić go sobie wcześniej w zabawnej sytuacji/ubiorze/okoliczności/towarzystwie. Kiedy już przed nim usiądziemy można sobie przypomnieć tą karykaturalną scenkę z nim w roli głównej – zapewniamy, że chętniej i z większą sympatią będziemy z nim rozmawiać.
Krok 5. W gabinecie szefa. Warto zadbać komfort tej rozmowy i zajęcie dogodnego miejsca – nie takiego, gdzie szef siedzi a biurkiem i przyjmuje „petenta”. Dobrze byłoby usiąść tak, aby nie dzieliło nas biurko, nie naprzeciw siebie, a raczej trochę pod kątem (tak, żeby nie trzeba było ciągle utrzymywać kontaktu wzrokowego). Należy tez usiąść tak, żeby mieć oparcie w krześle, a nie na samym skraju – to też daje w jakimś stopniu większą pewność siebie.
Krok 6. Prowadzenie rozmowy. Jeśli chodzi o samo przeprowadzenie rozmowy, to należy pamiętać, aby mówić o swoich potrzebach, o samej problemowej sytuacji, a nie w formie oskarżenia czy oceny szefa. Warto oczywiście dać szefowi czas na wyjaśnienia, utrzymywać też ton spokojny, nieemocjonalny. Ostatnia rzecz, o jakiej powinna wiedzieć pani Ania, to fakt, że już doprowadzenie do rozmowy jest jej sukcesem, ponieważ wyraziła swoją potrzebę wprost. To buduje jej pozycje nie tylko w jej własnych oczach, ale też w oczach szefa.
Czytaj więcej na: http://praca.trojmiasto.pl/Przypadek-jakich-wiele-Szef-mnie-nie-docenia-n53358.html#tri